XXXIII Niedziela Zwykła
XXXIII NIEDZIELA ZWYKŁA

XXXIII Niedziela Zwykła – Łk 21, 5–19 - Czas, próba, wytrwałość
Ewangelia tej niedzieli zaczyna się od zachwytu uczniów nad pięknem świątyni, a przechodzi w słowa Jezusa o jej upadku. Nie chodzi jednak o zapowiedź katastrofy, lecz o sposób patrzenia na czas. Właśnie dlatego w greckim oryginale pojawia się słowo kairos, czas szczególny, wypełniony znaczeniem, a nie zwykła chronologia. To czas, który domaga się decyzji, wierności i czujności. Kairos odpowiada temu, co w hebrajskiej mentalności określano słowem ʿēt (עֵת), „czas właściwy”, moment naznaczony obecnością Boga. Już sam język Ewangelii podpowiada więc, że Jezus nie mówi o przyszłości mierzonej datami, ale o przestrzeni duchowej, w której człowiek spotyka Boga, przechodzi próbę i dojrzewa w wierności.
Dla człowieka semickiego czas nie był linią biegnącą od punktu A do B, lecz sekwencją momentów znaczących: chwil, w których Bóg objawia swoją wolę, a człowiek może odpowiedzieć. Kairos i ʿēt to właśnie taki czas niemierzalny, lecz wypełniony sensem. „Wszystko ma swój czas” - mówi Kohelet, a Izrael odczytuje to nie jako filozoficzne stwierdzenie, lecz jako opis rzeczywistości: że są w życiu chwile, które nie należą do człowieka. On ich nie planuje. One przychodzą. Tak jak przychodzi pora na deszcz, pora na wzrost, pora na odpoczynek i pora na działanie.
Właśnie dlatego czas w mentalności hebrajskiej jest cykliczny, ale nie w zamknięty sposób. Bardziej przypomina spiralę niż koło. Wydarzenia się powtarzają: Szabat, Pascha, Święto Namiotów, ale każde ich przeżycie jest inne, głębsze. Żydzi nigdy nie powiedzieliby: „świętujemy rocznicę wyjścia z Egiptu”. Powiedzieliby: „To tej nocy Bóg wyprowadza nas z Egiptu.” Czas święty nie jest wspomnieniem, lecz uobecnieniem. Przeszłość i teraźniejszość stykają się w jednym punkcie, bo dla Boga czas jest zawsze „teraz”. To przenikanie przeszłości do teraźniejszości wyraża hebrajskie słowo zakhar (זָכָר), tłumaczone jako „pamiętać”. W Biblii pamięć nie oznacza wspominania. Gdy Bóg „pamięta” Noego, Rachelę czy Izraela, to znaczy, że działa teraz, aby wypełnić obietnicę. Pamięć nie jest myślą, ale czynem. Pamiętać znaczy: przywrócić do życia, uobecnić, uzdrowić.
Najbardziej zaskakującą, a zarazem najpiękniejszą cechą hebrajskiego pojmowania czasu jest jednak to, że człowiek w nim… idzie tyłem. Izraelita „stoi twarzą do przeszłości”, bo ją widzi, zna i nosi w pamięci; natomiast przyszłość ma za plecami, jest niewidzialna, przychodzi z zaskoczenia, jak ktoś, kto dotyka ramienia. Dlatego słowo „wczoraj”, „אתמול” (etmol), odnosi się do czasownika oznaczającego „być z przodu”. Podobnie słowo „jutro”, „מחר” (machar), odnosi się do koncepcji bycia za lub po.
Właśnie dlatego, kiedy Jezus mówi o czasie w przypowieściach, w mowie eschatologicznej, w nauczaniu o czuwaniu, nie mówi o dacie końca. Mówi o chwilach, które są wypełnione Bożą obecnością. Wzywa nie do obliczania, ale do czuwania. Nie do niepokoju, ale do rozpoznawania. Nie do kontrolowania, ale do otwarcia serca. W świecie hebrajskim czas był zawsze językiem Boga. Jego mową. Jego rytmem. Jezus zatem nie kreśli kalendarza katastrof; uczy uczniów sposobu istnienia w czasie: postawy uważności, która pozwala rozpoznać moment, w którym Bóg zaprasza do wierności.
Zapowiedzi prześladowań i zniszczenia świątyni nie są opisem pesymistycznej przyszłości, lecz obietnicą, że w tym wszystkim objawi się prawda o uczniach. W języku hebrajskim istnieje na to jedno, bardzo ważne słowo: nissajon (נִסָּיוֹן), czyli próba. Nissajon nie jest ani torturą ani karą, ale sytuacją, w której odsłania się serce człowieka. Takie próby przechodził Abraham, Izrael na pustyni, prorocy oraz przechodzi każdy, kto idzie za Bogiem. Jezus mówi wprost: „To będzie dla was sposobność do dawania świadectwa”. Próba staje się więc kairos, czasem znaczącym, pełnym Bożego zaproszenia.
Jezus zapewnia też: „Ja dam wam wymowę i mądrość”. W żydowskim rozumieniu czasu Bóg daje dary dokładnie w tej chwili, która tego wymaga - nie wcześniej i nie na zapas. Tak pojmowane ʿēt jest miejscem objawienia Jego obecności: gdy nadchodzi próba, nadchodzi też łaska. Jezus uczy uczniów, że czas (także ten trudny) jest w Jego rękach a w chwili próby zostanie im dana sophia, Boża mądrość, która poprowadzi ich przez to, co po ludzku wydaje się nie do udźwignięcia.
Gdy Jezus mówi uczniom: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”, dotyka tajemnicy, którą Hebrajczycy wyrażali słowem ’emunah (אמונה). Zwykle tłumaczymy je jako „wiarę”, ale jego korzeń, ’aman (אָמַן), mówi o czymś znacznie głębszym: o podtrzymaniu, opiekuńczej obecności, o kimś, kto niesie, jak niania na ramionach niesie niemowlę. Właśnie stąd bierze się słowo Amen. W tym świetle wytrwałość (hypomonē) nie jest wysiłkiem samodzielnej siły. Nie jest twardym zaciskaniem zębów ani stoickim przetrzymaniem trudnych czasów.
Wytrwałość to pozwolenie Bogu, by mnie niósł. To ta duchowa stabilność, która nie pochodzi ze mnie, ale z faktu, że jestem w rękach mojego Opiekuna, wiernego, delikatnego i mocnego zarazem. Wtedy ’emunah staje się doświadczeniem, a nie teorią. Stoję niewzruszenie nie dlatego, że świat jest stabilny, lecz dlatego, że ramiona Boga są stabilne. Trwam nie dlatego, że wiem, co będzie, lecz dlatego, że wiem, kto mnie podtrzymuje. Tak rozumiana wytrwałość ocala życie, bo wraca nas do najbardziej podstawowej prawdy wiary: nie muszę wszystkiego udźwignąć, bo sam jestem dźwigany.
Jezus nie obiecuje, że świat się nie zachwieje. Obiecuje coś większego – że On będzie z nami w każdej chwili tego czasu. Świątynia może runąć. Plany mogą się zawalić. Zewnętrzne znaki bezpieczeństwa mogą przestać istnieć. Ale w czasie, który się domyka, czasie kairos, otwiera się coś innego: przestrzeń, w której człowiek odnajduje swoje życie w Bogu.
s. Anna OSU

Ewangelia tej niedzieli zaczyna się od zachwytu uczniów nad pięknem świątyni, a przechodzi w słowa Jezusa o jej upadku. Nie chodzi jednak o zapowiedź katastrofy, lecz o sposób patrzenia na czas. Właśnie dlatego w greckim oryginale pojawia się słowo kairos, czas szczególny, wypełniony znaczeniem, a nie zwykła chronologia. To czas, który domaga się decyzji, wierności i czujności. Kairos odpowiada temu, co w hebrajskiej mentalności określano słowem ʿēt (עֵת), „czas właściwy”, moment naznaczony obecnością Boga. Już sam język Ewangelii podpowiada więc, że Jezus nie mówi o przyszłości mierzonej datami, ale o przestrzeni duchowej, w której człowiek spotyka Boga, przechodzi próbę i dojrzewa w wierności.

Nie wystarczy bowiem coś zacząć,
jeśli zabraknie wytrwałości.
św. Aniela Merici