S. Paulina od kilku miesięcy należy do wspólnoty w Jiřetín w Czechach. Od czasu do czasu dzieli się swoimi przeżyciami i spostrzeżeniami.
We wspomnienie św. Marcina uczestniczyłam we mszy odpustowej we wsi Bartniky. Było to dla mnie bardzo szczególne przeżycie. Eucharystia sprawowana była na łące, w miejscu, gdzie jeszcze 64. laty stał barokowy kościół pod wezwaniem św. Marcina z 1716 roku. Został on wysadzony przez komunistów (zachowało się zdjęcie z tego momentu). Kościoła z kamieni nie ma, ale czułam go w sercach tamtych ludzi. Na mszy zgromadziło się zaledwie 25 osób, ale duch i zaangażowanie było tak wielkie, że z trudem opanowywałam wzruszenie. Zgromadzeni śpiewali pieśni na trzy, cztery głosy. Było to coś tak pięknego, poruszającego, że miałam wrażenie, że uczestniczę w Uczcie pierwszych chrześcijan. Po Eucharystii uczestniczy przygotowali poczęstunek, była kawa, herbata, kanapki, ciasta, była… wspólnota chrześcijan.
Jak dobrze jest w tym niełatwym czasie doświadczyć żywego Kościoła – zewnętrznie małego, pozbawionego świątyni, ale potężnego Duchem i wiarą wyznawców Jezusa!
s. Paulina Głodowska
Ewangelia tej niedzieli (J 21,1–19) przenosi nas nad Jezioro Tyberiadzkie, znane też jako Genezaret albo Galilejskie. Właśnie tam Jezus ukazuje się swoim uczniom po zmartwychwstaniu – po raz trzeci. Wydarzenia nad tym jeziorem mają ogromne znaczenie w historii zbawienia. To tam Jezus powołuje pierwszych uczniów, naucza z łodzi, ucisza burzę, rozmnaża chleb i chodzi po wodzie. Teraz, po swoim zwycięstwie nad śmiercią, wraca tam – do początku ich historii – by odnowić powołanie Piotra i całej wspólnoty.
Posłuszeństwo
jest w człowieku wielkim światłem,
które sprawia, że każdy czyn staje się dobry
i godny przyjęcia.
św. Aniela Merici